Tajlandia cz I - Bangkok part I

Zdjęcia z podróży tutaj
Podróżowanie, miłość, zakupy, po prostu życie w czasach zarazy... Nigdy bym nie przypuszczała, że podczas naszego życia przytrafi się nam coś takiego... Dodatkowo wiedząc, że moja podróż odbyła się praktycznie tuż przed całym tym kataklizmem. Bilety kupiłam 5 stycznia, a 8 lub 9 stycznia cały świat dowiedział się o wirusie. Milion myśli czy jechać czy nie... I to akurat do Południowo-Wschodniej Azji. Gorzej być nie mogło? Na obecny czas w samej Tajlandii było około 30 przypadków. Ale Europa była wtedy "czysta", więc w mojej głowie różne scenariusze. Ale... 5 lutego, lecimy. A w Tajlandii? Spokój, ludzie  w maseczkach, w sklepach i restauracjach płyny dezynfekujące, żadnej paniki.Przez cały mój pobyt tam ani razu się nie bałam, luty był naprawdę ostatnim miesiącem, w którym życie, poza Chinami, wyglądało normalnie. 

No ale wróćmy do Bangkoku i jego atrakcji. Jak zorganizować tam czas i co robić? Nasze szukanie w połowie polegało na wyszukiwaniu miejscówek na Instagramie, a w połowie tych "najsławniejszych", które każdy musi odwiedzić. Co było na naszej liście? Oczywiście: 

- Grand Palace 

- Wat Arun

- Wat Pho - świątynia z leżącym buddą

- Khoa San Road

- Mahanakhon 

Sky Bar Lebua Hotel - miejsce, gdzie kręcony był Kac Vegas II

- centrum handlowe Terminal 21, gdzie każde piętro to inne "miasto" 

Jedyne, czego się zdążyłam zobaczyć z planowanych rzeczy to Chinatown

Teraz po kolei, jak dostać się w poszczególne miejsca?
Nasz hotel był położony przy Khoa San Road, czyli jednej z najbardziej imprezowych ulic z Bangkoku.

Reklama przedstawia dokładnie to, co trzeba tam zrobić :) No może trzeba zastanowić się nad tatuażem, którego ja akurat nie robiłam... :D

Z Khoa San Road bardzo blisko piechotą było do Grand Palace i Wat Pho, gdzie bilety (ok 50zł i 25zł) kupowało się tuż przed wejściem do świątyń. 

Świątynie wręcz ociekają złotem, robią ogromne wrażenie. Za to leżący budda, któremu bardzo ciężko jest zrobić normalne zdjęcie, ciągnie się na wiele metrów.
W Bangkoku znajduje się mnóstwo świątyń, najlepiej przed wyjazdem wybrać sobie te, które według nas będą warte oglądania. Oczywiście też wszystko zależy od tego ile dni tam będziemy. My miałyśmy 3 pełne dni.

Kolejny dzień, kolejne miejsca. Żeby dostać się do Mahanakhon  czyli budynku Tetris, trzeba było wybrać tuk tuka lub taxówkę - koszt około 30zł

Po wejściu, które kosztuje ok. 100zł i najlepiej zrobić to przez internet na stronie budynku, możemy cieszyć się takimi widokami i zrobić sobie takie zdjęcia:





Żeby dostać się na górę, najpierw przechodzimy kontrolę, prawie jak na lotnisku :) Potem robią nam zdjęcia - jak bardzo się myliłam, że było to dla nich, żeby wiedzieli kto tam wchodzi. Oczywiście na końcu można to było kupić za kilkadziesiąt złotych...
Jedziemy interaktywną windą ponad sto pięter w górę. Tam znajdujemy się w zaszklonym pomieszczeniu, gdzie możemy zobaczyć Bangkok z każdej strony. Żeby "poleżeć" na przezroczystej podłodze, trzeba wjechać specjalną windą jeszcze dwa piętra wyżej.
Wszyscy dbają również o to, żeby szkło na którym leżą/siedzą ludzie było nienaruszone, więc wszystkie rzeczy osobiste musimy zostawić na specjalnych półkach, a na nogi wkładamy kapcie, które nosi się też np w szpitalach :)


W kolejnym poście dwie pozostałe części w tej "dzielnicy" i hotele, w których się zatrzymałam :)